Pamiętacie jak cholernie wkurzyłem się przy oglądaniu „Wiedźmy Hip-Hipu” i jak później pałałem świętym oburzeniem wspominając tego pieprzonego zakalca? Tu było podobnie, a kompletnie się tego nie spodziewałem. Nienawidzę, kiedy twórcy mają widza za kompletnego idiotę i pod przykrywką klimatycznego i mrocznego dzieła dają nam film o facecie w łódce… nie do końca ale zaraz wytłumaczę o co mi chodzi.
Córka wraz z ojcem przyjeżdża do starej chałupy znajomego, gdzie oboje mają wykonać remont, który potrwa trzy dni. Nie żebym wątpił, że w takim składzie i terminie podołają, ale co tam. Za chwilę jednak okazało się, że mają to robić w egipskich ciemnościach oświetlając sobie drogę dwiema lampkami i świeczkami.
Ale jest tak cholernie ciemno, że ledwo widać co stoi półtora metra przed bohaterem, więc gdzie tu kurwa sens?! Co oni mieli tam remontować, skoro przy panującym tam mroku i syfie ledwie dało się poruszać? Mieli wymienić kontakty? Po dwudziestu minutach miałem dość i ogarniała mnie złość, a to był dopiero początek.
Przez półtorej godziny dzieje się tylko kilka rzeczy:
- Ojczulka coś śmiertelnie rani na strychu
- Dziewczynie ukazuje się co jakiś czas dziecko
- Kumpel ojca wraca na miejsce i orientuje się że coś jest nie tak
- Mamy zwrot akcji, który wszystko wyjaśnia
Cała cholerna reszta to idiotyczne plątanie się z lampą po domu, znajdywanie pierdółek takich jak wózek dla dziecka, zdjęcia i inne badziewie, a prowadzi to do niesamowicie gównianego i wyssanego z palca finału. Normalnie szlag mnie trafił jak skończyłem seans.
Wiecie co jest w tym najdziwniejsze? Amerykanie zrobili swoją przeróbkę… to tak jakby ktoś wpadł na pomysł żeby zrobić swój remake „Da Hip Hop Witch”! Idiotyzm! Wiem że jest w naszym nietrzeźwym stadku przynajmniej jedna osoba, która oceniła to wysoko na Filmwebie, ale ja mam dośc już traktowania widza jak kompletnego idioty. Nie podobało mi się i będę się pastwił nad tą szmirą za każdym razem gdy będę z kimś rozmawiał o szeroko rozumianej kinematografii.
Dziękuję, dobranoc.
1 komentarz
No153
21 września 2015 at 12:56Zauważ tylko, że cały film był kręcony jednym ujęciem, więc nie zawsze dało się wszystko pokazać tak jakby widz chciał. Ale chociażby taki sposób kręcenia zasługuje na uznanie.